piątek, 4 października 2013

z wizyty w slumsach

Wcale nie tak dawno temu zdarzyło mi się spędzić cały dzień w najlwiększym  podobno skupisku slumsów w Kalkucie, Tiljali. Nie była to bynajmniej wycieczka, tylko swojego rodzaju badania prowadzone przez uczniów geografii. Przeszliśmy więc cały teren wzdłuż i wszerz, ankietowaliśmy przechodniów, z niektórymi przeprowadzaliśmy dłuższe rozmowy, zajrzeliśmy do biblioteki, centrum edukacyjnego i siedziby lokalnej NGO. Zaszliśmy do zalegalizowanych slumsów, i do tych skupisk ludzkich całkiem 'na dziko', w tym przypadku na torach kolejowych. I co się okazało? Że slumsy to nie tylko 'smród, bród i ubóstwo', siedziby mafii , źródło przestępczości etc., jak to próbuje wmówić swoim obywatelom indyjski rząd. Przeciwnie, zostaliśmy przyjęci serdeczniej niż gdziekolwiek indziej; mieszkańcy byli życzliwi i pomocni, w większości towarzyscy i rozmowni, a nawet chętni podzielić się tym, cokolwiek mają. Ku refleksji.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz