niedziela, 9 grudnia 2012

koniec przygody...

...a przynajmniej na jakiś czas.

Zatem już oficjalnie: po równo trzech i pół miesiącach niesamowitych wrażeń i dwudziestu godzinach zdecydowanie mniej niesamowitej, choć na szczęście bezproblemowej podróży, wróciłam do ojczyzny. I szczerze mówiąc, miałam ochotę wracać jak tylko wysiadłam z samolotu. Szaro, buro i jeszcze zimno.

Oczywiście ciepłe powitanie na lotnisku (z pełnym zestawem zimowych ubrań dla mnie) i perspektywa gorącej herbaty czekającej w domu szybko odwlekły mnie od tego pomysłu.

Chwilowo przeżywam zmianę strefy czasowej i klimatycznej, powracam do innej rzeczywistości i układam plany na najbliższy miesiąc. Wkrótce spróbuję zmobilizować się do mniej lub bardziej obszernego podsumowania mojego dotychczasowego pobytu w Indiach, ale jak na razie pilniejsze jest poszukiwanie ciepłych ubrań w mojej szafie. Na koniec pozdrowienia, wreszcie z Polski!